Tak sie ostatnio sklada, ze czesto laduje w kinie. Jest w Poznaniu takie male kino – „Kino Muza”. W czwartki maja bilety za 5 zlotych wiec czesto wlasnie u nich spedzam czwartkowe popoludnie lub wieczor. Na dodatek puszczaja rowniez kino europejskie i mniej znane filmy – co jest ciekawa odskocznia od oklepanych wzorcow z hollywoodu.
Ostatnio bylem na filmie „Jestem miłością”… Co tu duzo pisac – dawno juz sie tak na zadnym filmie nie wynudzilem. Cieszylem sie jak sie skonczyl, ze moge w koncu wyjsc z kina…
Film opowiada o bogatej wloskiej rodzinie, ktora ma problemy. Ich problemy to kwestia: sprzedac fabryke za X milionow dolarow czy jednak nie sprzedawac… Hmmm…
D0datkowo zona glowy rodziny ma romans z kucharzem, ale w sumie nie ma sie jej co dziwic. Jej meza ciagle nie ma w domu, a jak jest to jest niedostepny.
Film jest dramatem, doslownie i w przenosni…